Piszę z Krakowa. Otóż do końca roku 2008 nie miałem kłopotu z pozbywaniem się opakowań kartonowych. Każdy punkt skupu przyjmował chętnie. Zajmowali się tym zawodowi niejako zbieracze surowców wtórnych.
Od Nowego Roku żaden punkt skupu w Krakowie nie przyjmuje makulatury bezpłatnie, a tym bardziej płacąc za nią. Wprost przeciwnie. Oddający musi zapłacić 10 gr netto za każdy oddawany kilogram.
I tutaj istota sprawy. Czyżby bardziej się opłaciło wycinać lasy, niż przerabiać opakowania papierowe? A może import papieru czy też półproduktów z Chin jest łatwiejszy aniżeli całe zawracanie głowy ochroną środowiska i tym podobnymi głupstwami?
Do tej pory, w szkołach i nie tylko organizowano całe akcje zbiórki makulatury, a wczoraj któryś z ministrów dumnie i radośnie pokazywał w dzienniku TV przetwórnię odpadów (co prawda plastikowych).
Może ktoś odpowie - w czyim interesie jest taka sytuacja? Czy aby społeczeństwa?